Bodzia

Się pojechało. Tu i tam. Głównie bliższe i dalsze okolice Czarnocina. Zdałem się na Yaro i niezbyt uważnie śledziłem przebieg trasy.

„Bodzia” Bottecchia, nowy rower szosowy Yaro. Podczas krótkiej przerwy przytulona do 2danger.

Czarnocin. Yaro na tle repliki drewnianej rzeźby przedstawiającej św. Marka.

Czym to ludzie nie śmiecą. Bleee 😦

111 km.

Na Kuraku

24.11.2012

DK nr 1 przez Zgierz, Sokolniki do Piątku itd. …

W Zgierzu, na Kuraku, przy ul. Łódzkiej moją uwagę zwrócił mały krzyż ustawiony w pasie drogowym. Zawróciłem i ze zdziweniem stwierdziłem, że to nie jeden z tysięcy powypadkowych przydrożnych krzyży.

Ślad Wielkiej Wojny przy DK nr 1. Zbiorowa mogiła żołnierzy niemieckich poległych 18.11.1914 r. w potyczce z kozakami.

Słodki buraczany wał na trasie wycieczki.

Porcelanowe zwierzaki przy sklepie w Chruślinie.

Świat jest zły, może tu jest bezpiecznie?

Z Chruślina przez Krępę do DK nr 14, którą wróciłem do Łodzi.

123,6 km

Mizar [*]

1 listopada 2012

Dzisiaj znów funeralnie, bo to taki dzień. Wspomnieniowo z trasy tegorocznej sierpniowej rowerowej włóczęgi po Podlasiu.

Mizar-muzułmański cmentarz w Bohonikach. Oto kilka zdjęć z tego miejsca.

Mizar-cmentarz muzułmański. Bohoniki, Podlasie, Polska. [*]

[*]

[*]

[*]

[*]

[*]

Krynki

z trasy wzdłuż granicy RP. Podlasie, 18.08.2012

Późnym popołudniem dojeżdżamy do Krynek, miateczka pogranicznego, które wita nas

napisem z oszczędności obecnym okrągły rok, zresztą nie tylko w tej miejscowości.

Plac Jagielloński  w Krynkach z nielicznymi ławkami pośród wysokich już drzew. Od placu odchodzi dwanaście (chyba dobrze policzyłem) ulic, które gdyby nie ich układ, zakasowałyby podłódzką Nowosolną. Pod jednym ze sklepów nudzi się męska młodzież. Pod restauracją gromadzą się goście weselni. Vis-a-vis restauracji, budynek z pokojami gościnnymi, do których niebawem wrócimy. Teraz jednak Yaro za moim naleganiem ciągnie na bliskie peryferie Krynek, gdzie w szkole mieści się schronisko młodzieżowe, w którym być może znajdziemy nocleg. Niestety, w schronisku ostatni dzień rezydują koloniści drący się, plujący na siebie, szarpiący się i galopujący po szkolnym korytarzu jak stado oszalałych źrebiąt. Nawet nie raczyli w tym tumulcie zwrócić uwagi na zakurzonego cudaka w kasku na głowie i pstrokatym stroju kolarskim. Wreszcie w tym piekielnym zgiełku udaje mi się nawiązać rozmowę z bardziej przytomną dziewczynką, która sprowadza opiekunkę. Z noclegu nici jak się dowiaduję.

Wychodzę więc ze szkoły i prawie wpadam na pędzące ulicą stado owiec. Wracamy do centrum i wynajmujemy pokój. Budynek jest ledwie po remoncie. Nówka. Szybki prysznic, kolacja i lulu. Ha, ale chwila jedna ! Otóż przed tym wszystkim udajemy się jeszcze na krótki spacer po Krynkach. Pstrykam zdjęcia to tu, to tam.

Beit Midrasz-budynek dawnej synagogi „kaukaskiej”. Krynki, ul. Piłsudskiego 5.

Odnajdujemy też resztki fundamentów Wielkiej Synagogi w Krynkach.

Idziemy następnie w kierunku pięknie odnowionej cerkwi pod wezwaniem Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy. 

Byłoby całkiem pięknie gdyby….  nie zaczepił nas jakiś „Krynek”, mocno przepity, z jego mowy wnoszę, że jest w stanie patologicznego upojenia alkoholowego. Koniecznie chce mnie/nas przepędzić. Bredzi okropnie, obiecuje usiec nas maczetą itd.. To do mnie dobiega z pięściami, to przysiada na krawężniku. Oddalamy się, ale on zdaje się być do nas przyklejony. W końcu, przy placu Jagiellońskim daje za wygraną. Zdjęcia cyknięte, zakupy zrobione, a i głowy od maczety uchowane zostały. Można wracać na kwaterę.

Kościół parafialny pw. św. Anny wybudowany w Krynkach w stylu neogotyku wiślano-bałtyckiego.

Ranek okazał się pochmurny. Po śniadaniu osakwiliśmy nasze metalowe rumaki i w dalszą drogę.

Z medalem w kieszeni

Sobota 09-07-2011.

DK 1 do Włocławka po odbiór pamiątkowych medali z kwalifikacji do BB-T 2011.

Medale lądują w tylnej kieszeni koszulki. Do Łodzi wracam okrężną drogą.

Teraz po moście Marszałka Śmigłego-Rydza na prawy brzeg Wisły. W Szpetalu skręcam na drogę prowadzącą przez Dobrzyń nad Wisłą do Płocka.

Szpiegowo, sympatyczna miejscowość. Poza jednym szpiegiem w kasku innych nie napotkałem.., a może tam tylko „śpiochy” ???

 Przy drodze 562 w zaroślach miga mi wysoki kamienny pomnik. Zawracam. Krzaki nieco wykarczowane więc jest troche widoczny z jezdni.

Napis na pomniku: „ ŚP Wacława SIERAKOWSKIEGO właściciela dóbr Więsławice zmarłego 26 sierpnia 1870 roku stroskana matka prosi o westchnienie” 

 

Rokicie. Kościół pw. Świętych Apostołów Piotra i Pawła został wzniesiony na początku XIII wieku. „Kobyli kościół” w Rokiciu to na Mazowszu najstarsza świątynia w stylu romańskim wzniesiona z cegły. Kościół posadowiony jest wzgórzu, w pobliżu cmentarz częściowo na skarpie nadwiślanej.

 Widok na Wisłę ze wzgórza we wsi Rokicie.

W Marinie Murzynowo wrzuciłem na ruszt porcję halibuta.

Płock. Most im. Legionów Marszałka Józefa Piłsudskiego.

Coraz bliżej do domu. 7 Orłów 😉

W Orłowie krótki cyklogrobbing. Kaplica-grobowiec Hipolita Szypowskiego.

Cmentarz w Orłowie. Na tylnej ścianie budowli mało widoczna i mocno zardzewiała tabliczka z napisem:

„Hipolit Szypowski, oficer wojsk polskich. Żył lat 86 + d. 11 marca 1875 r.”

Hipolit Szypowski był jednym z najwierniejszych oficerow Cesarza Francuzów. Był przy NB podczas jego ostatnich 100 dni. Wnętrze kaplicy niedostepne. Prawdopodobnie nadal jest w niej rupieciarnia.

*

Dystans: 276 km

Zajączków 3

W planach było śmignięcie wraz z wujkiem_samo_bro do Przedborza, ale ostatecznie dojechaliśmy wspólnie do Zajączkowa, a nastepnie do DK 12. Tu nastąpiło pożegnanie z wujkiem. Wujek, na Zielonej Meridzie pomknął prosto do Przedborza. My, to znaczy Alheko, Headhunter i ja, skręciliśmy w kierunku Sulejowa. Przez Piotrków Tryb. wróciliśmy do Łodzi. Przed południem wiatr wiał ze wschodu, ale powoli zmieniał kierunek, aby nękać nas z północnego-wschodu.

 

W Wolborzu, przed dawnym pałacem biskupim stoi pomnik, betonowa gigant-replika zaginionych mieczy grunwaldzkich (jeśli rzeczywiście kiedykolwiek istniały i nie były wymysłem kronikarza)wpisanych w kontur granic Polski. Na dziedzińcu pałacowym zjedliśmy wujkowe kubistyczne króliczki, a może zajączki. Druga część uczty odbyła się w Zajączkowie.

Nasza sobotnia rowerowa ekipa nad stawami pałacowymi w Wolborzu.

Drewniany kościół z 1932 roku w Zajączkowie.

Zajączków. Pod bramą zespołu parkowo-pałacowego na terenie, którego znajduje się neobarokowy dwór z XX wieku.

Tablica pamiątkowa na murze okalającym zespół pałacowo-parkowy w Zajączkowie.

„W PAŁACU ZAJĄCZKÓW W LATACH 1943-1944 MIESCIŁY SIĘ KONSPIRACYJNE SZKOŁY PODCHORĄŻYCH I PODOFICERSKA ARMII KRAJOWEJ. Absolwenci”

W drodze powrotnej, tuż przed Rzgowem wizytował na Yaroo.

181 km.

Kiedyś w Lipce

Pani_architekt, która skomentowała wpis Teraz Nagawki przypomniała mi, że w pewien październikowy dzień w 2008 roku  zatrzymałem się w Lipce i fotografowałem tamtejszy kościół mariawicki i drewniany dom parafialny. Mariawicka plebania w Lipce ilekroć przejeżdzaliśmy rowerami przez wieś kierując się do Brzezin bądź Dmosina i dalej, swoim wyglądem robiła na mnie szczególne wrażenie. Drewniane ciało budynku tchnęło tajemniczością.

01

02

03

04

Tego budynku już nie ma w Lipce. W 2010 roku został rozebrany i przeniesiony do Nagawek, gdzie powstaje skansen. Prawdopodobnie w nowostarym kształcie będzie do obejrzenia w 2011 roku. 

05

06

07

Parafia pw Matki Boskiej Szkaplerznej i św. Wojciecha, Kościoła Starokatolickiego Mariawitów w Lipce (10.2007)

08

Pamiętajcie o…

 

…biletach ! 

 

9 listopada 2008. W szponach Warty i Widawki czyli bradzo pobieżnie po parku krajobrazowym międzyrzecza tych dwóch rzek. Godzina 08:20 wskakuję na Agatkę i śmigam do Zgierza. Wpadam w ostatniej chwili na dworzec kolejowy. Z Sylwią ładujemy się do pociągu. Wysiadka na Łodzi Kaliskiej. Zakup biletów. Zjawia się Alheko i wszyscy pędzimy na peron.

Co tym sądzisz?

1

Dlatego kupiliśmy bilety

Eureka!

2

Widzę, widzę, oto One:  Warta i Widawka !

Warta w Strońsku

3

Nad Wartą w Strońsku

Wyląduje na oziminie

4

Oj, leci lotniarz leci!

Dwór w Pstrokoniach

5

Dwór w Pstrokoniach

Mosta na Warcie w okolicach Jeziorka

6

Most na Warcie w okolicy wsi Jeziorko.

Szutrową drogą dotarliśmy nad Wartę przez Pstrokonie i Jeziorko.

Warta jesienią

7

Krasnobikerzy

8

W Burzeninie

9

Kościół w Burzeninie

W Widawie

10

Widawa. Wieża kościoła św. Marcina. Budowli starej, zapomnianej i niszczejącej.

W Widawie zaliczyliśmy dwa kościoły, cmentarz, dworzec PKS, tameczny bar i dziuplę. Pogadaliśmy też z Józefem, miejscowym kolarzem, jak się nam zaprezentował. Fajnie opowiadał, ale zaniepokoiło mnie jego zapytanie o niejakiego Heńka T. z Bałut, którego powinienem znać jako mieszkaniec słynnej dzielnicy łódzkiej. Tajemniczy Heniek T. prześladuje mnie od dziewięciu lat, kiedy to po raz pierwszy zapytano mnie o niego pod sklepem koło Gierłoży. Wtedy rozmówca przywołał spotkanie z Heńkiem w roku 1964. Hmmm….

DiogenesPies, a znasz ty Heńka z Bałut?

Cyklodrzewie

11

Zadziuplona po widawsku.

To ja

12

Cóż, lubię poswawolić na drążku..

Nad Widawką

13

Widawka, dzika i ładna rzeczka.

Rzeka Widawka

14

Prawie pełnia. Księżyc w Widawce.

Ciemno wszędzie...

15

W drodze do Chociwia. Dwa światła, księżycowe i migotliwy płomień znicza.

peron 1,2,3....

16

Aaaaa, wilkołaczący Alheko !!!!!

Stacja

17

To z tej stacji zagubionej w ciemnościach ruszyliśmy w powrotną drogę. Konduktor okazał się być zagorzałym kolarzem, jak zreszta prawie wszyscy, z ktorymi rozmawialismy na trasie.  

Zamiast na głównym dworcu w Zduńskiej, przez pomyłkę wysiedliśmy w Karsznicach i trzeba było ostro dać w pedał na właściwy dworzec, gdzie spożyliśmy wystawną kolację w kultowej jadłodajni dworcowej. Duch gastronomii PRL unosil się wraz ze swądem smażonych frytek.

Znowu w pociągu

18

Powrót. Wszystko się rozmazywało, tak szybko jechał pociąg.

*

Z Łodzi Kaliskiej do domów, wrrrr, drogą rowerową Alei Włókniarzy.

 

I znowu blisko Zduńskiej…

07 września 2008 roku znowu zbłądziliśmy w pobliże Zduńskiej Woli. Końska impreza w Gajewnikach, moc koniarzy i niedzielnych łasuchów, wliczając w to niektórych cyklistów.

O, jeździec i koń !
1
Ja focę.
2
Pożeracz lodów. Wczoraj w Szadku dzisiaj w Gajewnikach...
3
!
Końskie okulary dla cyklisty? Mniejszy stres podczas jazdy obok TIRów.
Dwor w Wodzieradach.
A to już dwór w Wodzieradach w nieustającej renowacji. Warto znaleźć dziurę i wejść do środka.
Hi, hi
Królik wpieniony.
W Mikołajewicach k/Lutomierska
Drewniany, zabytkowy kościół w Mikołajewicach k/Lutomierska. Dojazd szutrową drogą przy, której rośnie dzika grusza zwana pierdziołką i grasują wygłodzone krowy.
Muuuuuuuuuuuu!
4
Odwrót z Mikołajewic
Przez cały dzień zanosiło się na deszcz. Skończyło się na straszeniu.
W wycieczce udział wzięli: Sylwia, Alheko, Piotrek, Yaroo i ja, skromny cykloblagier.
127 km.

W pogoni za ruskimi pierogami (TRZY)

 …prom, sezonowa zupa i Bubel…

05.07.2008  Przed Mielnikiem zaczęło padać więc w ruch poszły membrany, pelerynki i kaptury, ochraniacze na buty.

W Mielniku

1

Cerkiew w Mielniku

2

Morda nasza...

3

...i o to chodziło !

4

ruina kościoła w Mielniku

5

widok z zamkowego wzgórza w Mielniku

6

promem przez Bug

7

I przyszła pora na przeprawę promową przez Bug.

Kilka gorączkowych telefonów do przewoźnika. Na miejscu, zamiast rosłego, z sękatymi łapskami faceta zjawiła się drobna, uśmiechnięta dziewczyna, która z niezwykłą wprawą przewiozła nas na drugi brzeg Bugu.

...szybko i sprawnie..

8

 prom na Bugu w Sarnakach

9

nad Bugiem

10

Po przeprawie.

po przeprawie promowej jedziemy w kierunku Serpelic

11 

Czasem było błotniście, ale moje oponki dzielnie radzą sobie z takimi atrakcjami, w końcu stworzone do przełaju.

Zmierzamy w kierunku Serpelic, wsi, której mieszkańcy, jak głosi historyczna plotka, przed wiekami, przy pomocy sierpów poradzili sobie z tureckim zagonem. Ojej, ale ślad turecki jest w Serpelicach żywy w postaci właściciela przydrożnej jadłodajni. I bardzo dobrze, gdyby nie to miejsce, burza i ulewa zmiotłyby naszą grupkę do szerokiego tu Bugu, a tak pod parasolami i przy pełnej misce jadła przeczekaliśmy nawałnicę. Gwóźdź menu, „zupa sezonowa” o dość wątpliwej kolorystyce, z której ostro sobie żartowaliśmy okazała się smaczna i nie pozbawiła nas zdrowia ni życia. To jedzonko na kolejnej focie to nie zupa sezonowa. To inna orientalność serpelicka.

...bardzo dobre!

12

W Borsukach znów zaczęło kropić więc hycnęliśmy pod rozłożyste drzewa przed miejscową świątynią.

...w Borsukach
13

 

W Gnojnie jak to w Gnojnie. Na samym początku wsi piętrzyła się tytułowa sterta nawozu, ale wieś całkiem sympatyczna. Nadjechaliśmy w trakcie przemarszu stada krów powracających z pastwisk.

...łaciate wraca do domu. Gnojno. 

14

Krowy szły całą szerokością jezdni. Stado powoli topniało, gdyż krowięta skręcały do swoich obejść nie mogąc doczekać się dojenia.  Dla nie wtajemniczonych: -Mleko produkują krowy, a jako surowca potrzebują dużo zieleniny, którą ze stoickim spokojem wielokrotnie przeżuwają upuszczając przy okazji wielkie obłoki metanu do naszej umęczonej atmosfery. Potem krowę trzeba wydoić ręcznie, albo przy pomocy zmyślnych urządzeń odsysających bo inaczej krowa ryczy niemiłosiernie z powodu przepełnionych wymion. Wreszcie mleko przechwytują różni przebiegli pośrednicy bezlitośnie zubożając jego skład, aby na koniec trafiło poprzez sklepową kasę do nas, nieszczęsnych konsumentów jakże często zupełnie nieświadomych tych wszystkich złożonych procesów.

...ten sam, nie inny... 

15

...w Starym Bublu

16

...w Starym Bublu

17

...

18

W Starym Bublu panowała jakaś podejrzana martwota, ale na końcu wsi tuż za zakrętem rozpoczynał się pyszny podjazd, a dalej seria podjazdów i zjazdów co baaaardzo lubię 🙂 Tutaj też minęliśmy dwie bardzo rozbawione rowerzystki, które równie rozbawione spotkaliśmy potem na kwaterze w Buczycach też Starych..